Czekaj, że co? Słowem wstępu – „sequel” to kontynuacja oryginalnej historii z pierwszej części filmu, „prequel” przedstawia wydarzenia poprzedzające pierwszą część, remake stanowi z kolei przedstawienie tych samych zdarzeń co oryginał tylko z wykorzystaniem nowoczesnych efektów specjalnych a reboot to próba ukazania pierwotnej historii w zupełnie inny sposób. Wszystko to składa się na zjawisko swoistej wtórności, którą można zaobserwować w kinach już od ładnych kilku lat. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że dziś filmowy recykling eskalował do niebotycznych rozmiarów.
Powiesz, że temat naciągany? No to mam dla Ciebie krótką listę tytułów: Iron Man 3, Minionki rozrabiają, Szybcy i wściekli 6, Star Trek. W Ciemność, RED 2, Riddick, Kick-Ass 2, Thor: Mroczny świat, Jeszcze większe dzieci, Kac Vegas 3, G.I. Joe: Odwet, Szklana Pułapka 5, Straszny film 5, Wolverine, Hobbit: Pustkowie Smauga, Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia, Przed północą, Człowiek ze stali, Oz wielki i potężny, Carrie, Wielki Gatsby, Martwe zło, … i jeszcze kilka tytułów. Co łączy te wszystkie produkcje? Każdy z tych filmów zawitał do kin w samym 2013 roku i jednocześnie żaden z nich nie jest samodzielną lub w pełni oryginalną historią. Jeśli wątpiłeś, mam nadzieję, że to Cię przekonało.
"Obcy" doczekał się trzech sequeli, dwóch spin-offów oraz prequelu. Sequel prequelu w drodze ;) |
Odcinanie kuponów przez Hollywood może brać się w dużej mierze z braku oryginalnych pomysłów. Kalka tytułów jest więc tutaj pewnym pójściem na łatwiznę. Ale remake/reboot/prequel/sequel to także, a może przede wszystkim, opłacalny interes dla producentów z powodu wytworzonej wokół pierwotnego filmu bazy fanów. Dla przykładu milionów ludzi na świecie w ogóle nie będzie trzeba zachęcać (w tym mnie) do kupna biletu na kolejną część Gwiezdnych Wojen albo Avatara. Fani tak bardzo kochają światy w nich przedstawione i czują tak silną więź z jej bohaterami, że w ciemno zapłacą za możliwość ponownego obejrzenia ich na dużym ekranie. Jest popyt, jest podaż.
Gorzej, jeśli ekranizacja kolejnej odsłony nie spełnia ich oczekiwań, czytaj: jest średnia, przeciętna. A to grzech, którego taki film popełnić najzwyczajniej nie może. Jeśli już wzięto się za dorabianie/poprawianie arcydzieła, to wszystko co wyjdzie poniżej tego poziomu będzie dla fanów wymierzeniem policzka - a często niestety właśnie tak się dzieje. Nie jest jednak to zasadą. Wtórność producentów przyniosła nam także filmy, które oglądało się z przyjemnością. Do moich ulubionych produkcji, które własnie pochodzą z takiego filmowego recyklingu i które pobiły według mnie swój pierwowzór należą m. in. Infiltracja, Scarface oraz 3:10 do Yumy.
"Infiltracja" to amerykański remake azjatyckiego "Internal Affairs" |
Z tym remake'iem Infiltracji mnie zaskoczyłeś. Nie miałem o tym pojęcia. Skoro remake był tak rewelacyjny, to pierwowzór pewnie też dawał radę?
OdpowiedzUsuńCiężko mi się wypowiedzieć, bo jeszcze nie oglądałem. Ale czytałem, że "Infiltracja" to jeden z tych remake'ów, które pobiło swój pierwowzór na głowę. Teza, którą warto zweryfikować ;)
Usuń