wtorek, 1 lipca 2014

Wywiad z samym sobą

Kino dla dwojga


Każdy problem można pokonać, jednak o wiele łatwiej przyjdzie nam to wtedy, gdy nadamy mu twarz. Poniższym tekstem pragnę dokonać własnie takiej identyfikacji przyczyn, przez które w ciągu ostatnich 170 dni mój blog przykryła gruba warstwa kurzu. Mój coach, Rafał Szewczak, nauczył mnie, iż problemy ludzkie są jak góry lodowe - nad poziomem oceanu można dostrzec tylko ich czubek. I przeważnie tylko z tej części problemu zdajemy sobie sprawę. Natomiast to czego nie widać, trzon góry i sedno naszych kłopotów, kryje się w mroku i głębi, pośród rekinów i meduz, z dala od zakresu naszego postrzegania. Piszę więc ten tekst by wytłumaczyć Wam dlaczego nie pisałem oraz by samemu przed sobą uświadomić sobie kształt i ciężar mojej góry lodowej.

Zacznę od samego początku, a więc odpowiedzi na pytanie dlaczego w ogóle zacząłem pisać tego bloga. Jak niemal każdy z nas, od małego lubiłem oglądać filmy. Z tą różnicą, że lubiłem to bardziej i więcej. Każdy ma też swoje powody dlaczego ogląda filmy; dla rozrywki, z nudów, z chęci oderwania się od problemów dnia dzisiejszego, dla emocji wzruszeń do łez i strachu jeżącego włosy na karku. W moim przypadku jest to chęć przeżycia przygody. Uwielbiam odkrywanie nowych światów, fantastykę, magię, i tajemnice. Z każdym filmem inna, nowa historia wpływa na moją wyobraźnię. Oglądanie filmów daje mi pewien rodzaj satysfakcji. Blog jest moim sposobem na dzielenie się pasją w taki sposób, by mogli z niej czerpać wszyscy.

"Rób w życiu to co lubisz a nigdy nie będziesz musiał pracować"
— Konfucjusz

Dlaczego przestałem pisać? Na to złożyło się wiele czynników. To, co stało się czubkiem góry lodowej to nadmiar obowiązków. Ostatni semestr na uczelni dał mi w kość; studia na dwóch kierunkach, aktywny udział w kołach naukowych, pisanie publikacji i pracy magisterskiej, wystąpienia, szkolenia i praca. I strach przed oblaniem egzaminów. Kompletnie zerwałem z blogiem i oglądaniem filmów (serio, obejrzałem tylko jeden przez ten czas). Dziś mam to już za sobą. Te 170 dni dało mi spojrzenie na sprawę z innej perspektywy, spod powierzchni wody. Zrozumiałem, że miałem za duże wymagania względem "Kina dla dwojga". W pogoni za zdobyciem coraz większej popularności i dotarciem do szerszej gamy czytelników (Facebook, YouTube, Twitter) przepaliłem się. Zgubiłem pierwotny sens pisania. Teraz to rozumiem.

"Pasja rodzi profesjonalizm, 
profesjonalizm daje jakość, 
a jakość to luksus w życiu. 
W dzisiejszych czasach szczególnie" 
 Jacek Walkiewicz

Co dalej? Chcę pisać dalej. Mam pasję. I mam nadzieję, że przyniesie ona pewną jakość dla Was, czytelników. Mam też kilka nowych pomysłów i czas, by je zrealizować. Za namową znajomych zacznę również recenzować i polecać (odradzać) seriale. W końcu o telewizji mówi się, że jest "małym ekranem". Trzymajcie więc kciuki, by ten zryw nie okazał się tylko drgawkami pośmiertnymi i by blog żył dalej. 


                                        

2 komentarze:

  1. Jeśli dotrzymasz słowa i nadal będziesz pisał swojego bloga to ja również deklaruję iż będę regularnie uczęszczał na spotkania tego "DKF'u " komentował i wdawał się w dyskusję z innymi... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki. Wiadomo, że są pewne rzeczy, które mogą mieć charakter 'priorytetowy'. Ale robisz to co lubisz i na odwrót więc, powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń