poniedziałek, 11 listopada 2013

Igrzyska Śmierci

Igrzyska Śmierci

W związku ze zbliżającą się premierą filmu Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia postanowiłem nadrobić zaległości i obejrzeć pierwszą część sagi. Przez ponad rok unikałem jej, ale czy słusznie? Bądź co bądź, to film powstały na fali sukcesu książki sprzedanej w liczbie 23 milionów egzemplarzy. Ze znakomitą Jennifer Lawrence (Pamiętnik pozytywnego myślenia) w roli głównej! Jak coś takiego mogłoby się nie udać?

Akcja filmu zabiera nas w bliżej nieokreśloną przyszłość, do państwa Panem. Miejsce to przywodzi na myśl futurystyczny, komunistyczny kraj, gdzie choć każdy ma pracę, to wszyscy po równo nie mają nic poza biedą, głodem i strachem przed rządzącymi. To jest poza mieszkańcami stolicy tej pięknej krainy. Pozostali obywatele żyją w ogrodzonych i zamkniętych dwunastu dystryktach. "Na pamiątkę" dawnego buntu rezydentów dystryktów, by kontrolować nastroje społeczne, organizowane są Igrzyska Głodowe - nietypowa dyscyplina sportowa, w której jej uczestnicy (24 osoby, po dwie z każdego dystryktu) muszą stoczyć między sobą walkę na śmierć i życie. Ostatni żyjący wygrywa. Jakby jeszcze to było mało okrutne, uczestnikami tych igrzysk są przypadkowo wylosowane dzieci w wieku od 12 do 18 lat.

 W tych pięknych okolicznościach przyrody poznajemy Katniss (Jennifer Lawrence), protagonistkę Igrzysk Śmierci. Dziewczyna nie miała w życiu lekko. Po śmierci ojca stała się głową rodziny składającej się z młodszej siostry i chorej matki. By nie umrzeć z głodu wymykała się z dystryktu by kłusować w przygranicznych lasach. Los chciał, że podczas tegorocznych dożynek "szczęśliwy" bilet na igrzyska wylosowała jej 12-letnia siostra. Oznaczało to pewną śmierć młodszej z rodzeństwa. By ją uratować, Katniss zgłasza się na ochotnika (co nigdy wcześniej się w dziejach jej dystryktu nie zdarzyło) do uczestnictwa i zastępuje ją w roli reprezentanta.
Informacje o filmie
Gatunek:
Reżyseria:
Scenariusz:
Muzyka:


Czas trwania:

W rolach głównych:

Akcja, Sci-Fi
Garry Ross
Garry Ross
T-Bone Burnett
James Newton Howard
2 h 22 min

Jennifer Lawrence,
Josh Hutcherson
Woody Harrelson
Stanley Tucci
Igrzyska ŚmierciIgrzyska ŚmierciIgrzyska Śmierci
źródło: http://www.thehungergamesexplorer.com
Po tym trochę przydługim wprowadzeniu zaczyna się właściwa treść filmu, a zarazem jego najlepsza część. Same igrzyska bowiem poprzedzone są wielkim medialnym show, przedstawieniem uczestników światu i tego rodzaju atrakcjami. W tym kontekście Igrzyska Śmierci to w pewnym sensie satyra naszej obecnej telewizji. Każdy z uczestników ukrywa swoje prawdziwe "ja" nakładając maski celebrytów. Wszelkie ich gesty i wypowiedzi wykonywane są "pod publiczkę", by zyskać aprobatę widowni i przychylność sponsorów. Wszystko, co da im choć odrobinę przewagi nad rywalami. Po seansie zastanawiało mnie, które z emocji i uczuć wyrażanych przez bohaterów były prawdziwe, a które tylko grane dla poklasku. Między innymi dlatego jest to wspaniała karykatura naszej współczesnej medialnej rzeczywistości.

Dalej niestety nie jest już tak dobrze. Same igrzyska, kiedy w ruch idą maczety, oszczepy i inne śmiercionośne narzędzia, zaskakują jedynie przedstawioną brutalnością - szczególnie, że masakrowane są masowo małe dzieci. W filmie brakuje scen zapierających dech w piersiach. Nie ma efektów specjalnych wgniatających nas w fotel i sprawiających, że powiemy "O łał!". W zasadzie w Igrzyskach Śmierci nie ma nic, o co można by się zahaczyć i po ich obejrzeniu wspominać. Nawet gra aktorska Jennifer Lawrence nie zachwycała choć odrobinę tak, jak w swojej oskarowej roli z Pamiętników....

Igrzyska ŚmierciIgrzyska ŚmierciIgrzyska Śmierci
źródło: http://www.thehungergamesexplorer.com
Film, mimo że jest długi (za długi nawet), nie daje rady przedstawić nam w pełni tła fabularnego. Nieznane pozostają motywy kierujące władzą, historia dystryktów, Kapitolu i państwa Panem, czy w ogóle sens samych igrzysk. W konsekwencji większość fabuły widz musi sam sobie dopowiedzieć albo znać już ją z książki. Wpływa to na odbiór filmu bardzo niekorzystnie. Wystawiając ocenę filmowi wahałem się miedzy dwoma i trzema gwiazdkami. Zważywszy jednak, że rekomenduję tu filmy dla dwojga, przeważył pogląd za słabszą notą. Z odpowiedzią na pytanie ze wstępu tej recenzji, jakby na złość, przychodzi więc I i II prawo Murphy'ego: "Jeżeli coś może się nie udać - nie uda się na pewno. Nie uda się nawet wtedy, gdy jednak nie powinno się nie udać".

Na plus
Na minus
·         ukazanie dekadentyzmu telewizji,

·         za długi,
·         zbyt brutalny,
·         słabo przedstawiony świat,

Nasza rekomendacja:
Kiepski, szkoda czasu i pieniędzy
                                        

4 komentarze:

  1. Dla mnie kompletny gniot. Momentami bardzo nielogiczne i przekoloryzowane sceny. Kolejny przykład na to, że ciężko jest zekranizować dobrą powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym, że to dobra powieść muszę się jeszcze przekonać. Póki co przemawia do mnie tylko liczba sprzedanych książek i fakt, że ta historia doczekała się kinowej ekranizacji. I to bardzo szybko, za szybko nawet. Może gdyby poszli przykładem Camerona i tworzyli film 4 lata, scenariusz i w ogóle całość byłaby bardziej dopracowana i lepsza. Ale polecieli na szybką kasę i, cytując Króla Juliana. "A teraz szybko, zróbmy to zanim dotrze do nas, że to bez sensu ..."

      Usuń
    2. Dobrze napisane. Niestety mam nieodparte wrażenie, że ostatnimi czasy właśnie tak robi się większość filmów...

      Usuń
  2. Wiecie co moim zdaniem na tym właśnie polega amerykańskie kino... jesli historia nie jest zmyślona w całości i od podstaw to jest kiepsko zekranizowana, wyjątkiem są może tylko ekranizacje biograficzne niektórych osób. Ale nawet biografie są robione tak żeby zarobiły a nie tylko ukazały żywot wielkiego człowieka. Kiedyś gdy byłem mały :D obejrzałem z ojcem w telewizji "Trzej Muszkieterowie" produkcji francuskiej. Film, pomimo iż był za długi jak na małe dziecko to jednak bardzo mi się podobał. Potem kiedy podrosłem nieco obejrzałem tę samą historię ale już w wersji amerykańskiej z M. Yorkiem w roli głównej i szok. Film był krótki właściwie był streszczeniem tego francuskiego. Zaczął sie fajnie i zaraz potem było" ptokach". Bardzo utkwiło mi to w pamięci bo uświadomiło mi to różnice pomiędzy kinem amerykańskim i francuskim w tym wypadku. Od tamtej pory widzę i czuje to niemal namacalnie że amerykanie robią kino kasowe, zarabiają na wszystkim a jak nie da się zarobić to trzeba przerobić i da się zarobić. Nie dziwmy się więc że filmy są za długie, za krótkie bądź nie odzwierciedlają tego co było w pierwowzorze. Nie mniej kino amerykańskie jest warte swojej renomy i warto oglądać filmy z za oceanu lecz niestety trzeba się liczyć że może nam zostać trampek w ustach po projekcji.

    OdpowiedzUsuń