niedziela, 17 listopada 2013

Remake, Reboot, Sequel, Prequel, czyli dzisiejszy repertuar kin

Remake, Reboot, Sequel, Prequel, czyli dzisiejszy repertuar kin
Czekaj, że co? Słowem wstępu – „sequel” to kontynuacja oryginalnej historii z pierwszej części filmu, „prequel” przedstawia wydarzenia poprzedzające pierwszą część, remake stanowi z kolei przedstawienie tych samych zdarzeń co oryginał tylko z wykorzystaniem nowoczesnych efektów specjalnych a reboot to próba ukazania pierwotnej historii w zupełnie inny sposób. Wszystko to składa się na zjawisko swoistej wtórności, którą można zaobserwować w kinach już od ładnych kilku lat. Nie byłoby w tym nic złego,  gdyby nie to, że dziś filmowy recykling eskalował do niebotycznych rozmiarów.

Powiesz, że temat naciągany? No to mam dla Ciebie krótką listę tytułów: Iron Man 3, Minionki rozrabiają, Szybcy i wściekli 6, Star Trek. W Ciemność, RED 2, Riddick, Kick-Ass 2, Thor: Mroczny świat, Jeszcze większe dzieci, Kac Vegas 3, G.I. Joe: Odwet, Szklana Pułapka 5, Straszny film 5, Wolverine, Hobbit: Pustkowie Smauga, Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia, Przed północą, Człowiek ze stali, Oz wielki i potężny, Carrie, Wielki Gatsby, Martwe zło, … i jeszcze kilka tytułów. Co łączy te wszystkie produkcje? Każdy z tych filmów zawitał do kin w samym 2013 roku i jednocześnie żaden z nich nie jest samodzielną lub w pełni oryginalną historią. Jeśli wątpiłeś, mam nadzieję, że to Cię przekonało.

Remake, Reboot, Sequel, Prequel, czyli dzisiejszy repertuar kin
"Obcy" doczekał się trzech sequeli, dwóch spin-offów oraz prequelu. Sequel prequelu w drodze ;)
Można by więc wysunąć tezę, że kino wypaliło się. Że Hollywood zalewa nas wtórnymi, oklepanymi tematami zamiast tworzyć ambitne i oryginalne produkcje. Cóż, nie jest to teza bezpodstawna. Jeszcze 10 lat temu, gdy jakiś film zdobywał dużą popularność, zaraz powstawały produkcje podobne do niego pod względem gatunkowym. Przykładowo na fali sukcesu Mumii powstał Bibliotekarz, Sahara, Skarb Narodów i tak dalej. Obecnie jednak wytwórnie filmowe chętniej po prostu kopiują tytuły, które odniosły sukces w przeszłości, i sprzedają w nieco odświeżonej wersji. W pewnym sensie jest więc to "odgrzewaniem kotletów", które choć tak bardzo smakowały nam za pierwszym razem, to serwowane powtórnie wiele tracą ze swego smaku.

Odcinanie kuponów przez Hollywood może brać się w dużej mierze z braku oryginalnych pomysłów. Kalka tytułów jest więc tutaj pewnym pójściem na łatwiznę. Ale remake/reboot/prequel/sequel to także, a może przede wszystkim, opłacalny interes dla producentów z powodu wytworzonej wokół pierwotnego filmu bazy fanów. Dla przykładu milionów ludzi na świecie w ogóle nie będzie trzeba zachęcać (w tym mnie) do kupna biletu na kolejną część Gwiezdnych Wojen albo Avatara. Fani tak bardzo kochają światy w nich przedstawione i czują tak silną więź z jej bohaterami, że w ciemno zapłacą za możliwość ponownego obejrzenia ich na dużym ekranie. Jest popyt, jest podaż.

Gorzej, jeśli ekranizacja kolejnej odsłony nie spełnia ich oczekiwań, czytaj: jest średnia, przeciętna. A to grzech, którego taki film popełnić najzwyczajniej nie może. Jeśli już wzięto się za dorabianie/poprawianie arcydzieła, to wszystko co wyjdzie poniżej tego poziomu będzie dla fanów wymierzeniem policzka - a często niestety właśnie tak się dzieje. Nie jest jednak to zasadą. Wtórność producentów przyniosła nam także filmy, które oglądało się z przyjemnością. Do moich ulubionych produkcji, które własnie pochodzą z takiego filmowego recyklingu i które pobiły według mnie swój pierwowzór należą m. in. Infiltracja, Scarface oraz 3:10 do Yumy.

Infiltracja / Departed
"Infiltracja" to amerykański remake azjatyckiego "Internal Affairs"
Problemem jest, że choć wciąż pojawiają się filmy wybitne i oryginalne jak Nietykalni lub Incepcja, to z roku na rok jest ich coraz mniej. Według mnie ważne jest, by zachowana została pewna równowaga. Sam chętnie chodzę do kina na kolejne części swoich ulubionych serii, ale również chętnie oglądam filmy zupełnie nowe. Dlatego zastanawia mnie jaka przyszłość czeka na kino. Czy dojdzie do tego, że samodzielne produkcje staną się tylko wisienkami na torcie, zamiast chlebem powszednim? Że za kilka lat będziemy oglądać tylko odgrzane klasyki? A jeśli tak, to może tak naprawdę nikomu to nie przeszkadza? Zapraszam do komentowania!
                                        

2 komentarze:

  1. Z tym remake'iem Infiltracji mnie zaskoczyłeś. Nie miałem o tym pojęcia. Skoro remake był tak rewelacyjny, to pierwowzór pewnie też dawał radę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi się wypowiedzieć, bo jeszcze nie oglądałem. Ale czytałem, że "Infiltracja" to jeden z tych remake'ów, które pobiło swój pierwowzór na głowę. Teza, którą warto zweryfikować ;)

      Usuń